Clicky

Silnik – element równie wrażliwy co blacha samochodu

(Photo: Craig Sunter)
(Photo: Craig Sunter)

Samochód miał wypadek i potocznie mówiąc został poskładany do kupy. Nowe elementy karoserii, ładnie pomalowane, lampy, zderzaki, wszystko, jak nowe z salonu. Aż się oczy cieszą, bo przecież to gratka mieć wszystko nowe, mimo iż jeszcze kilka tygodni wcześniej, auto wyglądało, jak wrak ze złomowiska. Miło się patrzy na pracę dobrych blacharzy, lakierników, są artystami w swoim fachu. Ale nie jest powiedziane, że gdy pojazd uległ wypadkowi to uszkodzeniu uległy tylko elementy zewnętrzne, powstaje pytanie co z silnikiem?

Metoda lejka. Wybór właściwego samochodu w 5 prostych krokach.

metoda-lejka_1

Stajemy przed wyborem zakupu samochodu, najmniej wad na pierwszy rzut oka wydawałoby się ma auto nowe, jednak krótka analiza ekonomiczna pozwoli nam się przekonać że z finansowych względów nie jest to korzystny wybór. Na auto w salonie potrzeba kredytu, który podnosi finalną cenę pojazdu a i utrzymanie gwarancji podnosi koszty eksploatacji. Trzeba się także liczyć z drastycznym spadkiem wartości takiego auta. Te argumenty najczęściej przemawiają za samochodem używanym, gdyż eksploatacja kilkuletniego samochodu okazuje się być dużo tańsza.

Dostajemy wiele pytań o poradę jak dobrze szukać samochodu używanego.  Jako społeczeństwo coraz bardziej jesteśmy świadomi jak działają nieuczciwi sprzedawcy i zaufanie kupujących do tego co mówi sprzedawca, drastycznie spada.

A jak sprawdzić historię auta, skoro teraz to nawet nauczyli się podrabiać książki serwisowe, oryginalne pieczątki a nawet takie od nieistniejących serwisów? Na sprawdzenie kilku aut wydamy majątek, że o czasie i nerwach nie wspomnę. Czy stary, zużyty samochód jest tego wart?

Znajdź odpowiedzi na te podstawowe pytania – unikniesz zakupu auta do kitu

desk

 

To niewiarygodne, że tyle samochodów nazwanych jest bezwypadkowymi. Mamy do czynienia z tysiącami Autoraportów, przeglądamy także ogłoszenia sprzedaży aut na polskich portalach, widzimy ogromny dysonans między jednym a drugim. Ciągle za mało ludzi rozumie jak dużo w naszym kraju jest aut do kitu!

Jak kupować auto z instalacją LPG

orange_gas

Świat motoryzacji zmienia się z roku na rok, coraz mocniej zaskakując nie tylko entuzjastów, ale także zwykłych użytkowników poszukujących funkcjonalnego środka lokomocji. Przez długie lata jedyną sensowną propozycją dla kierowców oczekujących możliwie niskich kosztów eksploatacyjnych były samochody wyposażone w silniki diesla. Istotnie, nieskomplikowane – by nie powiedzieć prymitywne jednostki wysokoprężne urzekały bezawaryjnością, a także niewielkim zużyciem oleju napędowego.

Niestety – wraz z rozwojem technologii i wymagań zakończyła się era niskiej awaryjności. Nowoczesne silniki diesla rzeczywiście są oszczędne, z drugiej jednak strony – ich serwis pochłania pokaźny budżet. Jedyną sensowną alternatywą dla wysokoprężnych konstrukcji są silniki benzynowe z zamontowaną instalacją gazową LPG. Na dobrą sprawę ich kariera na polskim rynku rozpoczęła się w latach 90-tych, wówczas hitem popularności stały się proste instalacje mieszalnikowe. Do dziś samochody spalające tańszy gaz LPG są ciekawą propozycją, także na rynku wtórnym, spełniając potrzeby oszczędnych kierowców.

Niestety – podobnie jak w przypadku innych pojazdów pochodzących z drugiej ręki, przed podjęciem decyzji o zakupie powinniśmy bacznie sprawdzić i zweryfikować wiele kluczowych kwestii. Bagatelizowanie lub co gorsza przeoczenie niektórych oznak zużycia, zbliżających się awarii, zagwarantują nam mnóstwo kosztownych problemów i nieplanowanych wizyt w serwisie. Nic więc dziwnego, że jedną z najważniejszych czynności przed kupnem jest sprawdzenie historii samochodu. Dzięki niej możemy poznać dotychczasowy życiorys samochodu, ale przede wszystkim przebyte naprawy. Pamietajmy  że dokumentacja, którą przedstawia sprzedawca mogła być podrobiona bez większego problemu, dlatego warto sprawdzić, czy to co jest w niej zapisane zgadza się z informacjami w Autoraporcie. Przyrzyjmy się wobec tego, jak kupować samochód z instalacją LPG.

Wielu kierowców dość nonszalancko podchodzi do kwestii zakupu samochodu. Zamiast wnikliwie zweryfikować stan techniczny pojazdu, wyszukując ewentualne usterki mechaniczne czy ślady napraw blacharsko lakierniczych, kierowcy po prostu dają się oszukać, płacąc bez zastanowienia. O skutkach takiego postępowania najboleśniej przekona się nasz portfel w chwili wystąpienia pierwszej poważnej awarii.

Jak dobrze przeprowadzić oględziny samochodu

(Photo: starsstop)
(Photo: starsstop)

Bez względu na to, jaki silnik ma pod maską interesujący nas samochód, oględziny zacznijmy od obejrzenia dostępnej dokumentacji oraz porównania owych danych ze stanem faktycznym. Pierwszą czynnością na naszej liście kontrolnej powinno być poproszenie sprzedawcę o numer VIN i z jego pomocą sprawdzenie Oryginalnych Danych Technicznych. Pozwalają one na określenie konkretnego poziomu wyposażenia, jednostki napędowej, skrzyni biegów czy koloru nadwozia, z łatwością poznamy też wszelkie zmiany w wyposażeniu wnętrza. Jakiekolwiek odstępstwa od urzędowych danych mogą nawet uniemożliwić zarejestrowanie samochodu po zakupie. W takim wypadku nie warto wierzyć w tłumaczenia sprzedającego, przedstawiającego niezbyt wiarygodną historię o niegroźnym wypadku i naprawie blacharskiej z przeszłości.

Ile procent oryginału jest w Twoim samochodzie? Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak wyglądał Twój samochód zaraz po wyjeździe z fabryki?

Zdecydowana większość pojazdów dostępnych na rynku wtórnym, nie tylko w Polsce, sprzedawana jest z „pełną historią serwisową”. Nawet nastoletnie samochody z silnikami benzynowymi z instalacją LPG bardzo często posiadają skrzętnie prowadzoną dokumentację swojej historii. Nie dajmy się zwieść sztuczkom handlarzy i nieuczciwych sprzedawców. Na pozór doskonale wypełnioną książkę serwisową w kilka minut każdy sprzedawca może zamówić w internecie, płacąc za nią jedynie kilkadziesiąt złotych. Wbrew pozorom duży przebieg nie powinien dyskwalifikować danego egzemplarza w naszych oczach, najważniejszy jest ogólny stan techniczny pojazdu i brak poważnych wypadków w przeszłości. W zweryfikowaniu tego pomoże nam sprawdzenie przeszłości wypadkowej tego samochodu w Autoraporcie.

Jak się robi polskie „bezwypadkowe”.  Od lat w naszym kraju odbywa się niekontrolowany import samochodów. Nigdy nie ma pewności, kiedy takie auto naprawdę przywieziono, ani w jakim było stanie.

Stan silnika to sprawa kluczowa

Screen Shot 2015-11-12 at 9.47.19 PM

Stan techniczny silnika ma szczególne znaczenie w przypadku samochodów z instalacją LPG, warunkuje on przecież poprawne działanie całego zestawu, a w konsekwencji rozmiar oszczędności eksploatacyjnych, jakie daje spalanie tańszego gazowego paliwa. Wielu kierowców zapomina o bieżącym, regularnym serwisowaniu instalacji gazowej. Bez cyklicznych wymian zużytych elementów i regulacji nie działa ona poprawnie – wyraźnie słabną osiągi, rośnie także zużycie gazu.

Kupując auto z drugiej ręki z instalacją LPG miejmy na uwadze częstotliwość, z jaką poprzedni właściciel wymieniał olej silnikowy i wszystkie filtry. Ogromne znaczenie dla żywotności silnika ma rzecz jasna jakość stosowanego oleju, chroniącego wnętrze jednostki przed trudnymi warunkami pracy. W czasie oględzin sprawdźmy obecność jakichkolwiek wycieków z silnika, równa praca silnika na gazie na biegu jałowym świadczy nie tylko o dobrej jakości tankowanego gazu, ale również o dobrej kondycji i poprawnej regulacji całej instalacji. Po zweryfikowaniu stanu i stopnia zużycia układu chłodzenia, poziomu oleju silnikowego, płynu chłodniczego i napędu rozrządu możemy śmiało wybrać się na jazdę próbną.

Jazda próbna – czyli egzamin ostateczny. Obejrzeliśmy pojazd, porozmawialiśmy z właścicielem, mamy w jednej ręce dokumenty, w drugiej gotówkę, więc pora na jazdę próbną!

Pamiętajmy aby sprawdzić samochód w różnych warunkach drogowych – nie tylko w czasie jazdy osiedlowymi drogami. Silniki benzynowe z instalacjami gazowymi muszą idealnie pracować w każdych warunkach. Jazda testowa pozwoli nam dostrzec wszelkie bolączki silnika, jakie pojawiają się przykładowo przy wyższych obrotach lub po osiągnięciu temperatury roboczej. Wówczas wiele awarii daje o sobie znać – nierówną pracą, przerywaniem, przełączeniem się silnika na zasilanie benzynowe czy wybuchami mieszanki gazu i powietrza w kolektorze dolotowym.

(Photo: Sarah German)
(Photo: Sarah German)

Kupując niesprawdzony samochód z instalacją gazową LPG narażamy się na liczne ponadprogramowe wydatki serwisowe. Każda instalacja gazowa, podobnie jak sam silnik i inne mechaniczne podzespoły samochodu, podlega procesowi naturalnego zużycia w czasie użytkowania. Kłopot jednak w tym, że zmotoryzowani zapominają często o jej fachowym serwisowaniu – w ten sposób oszczędzając pozornie kilkaset złotych. O skutkach takowego zachowania nie trzeba chyba przypominać. Zaniedbana instalacja gazowa w krótkim czasie po zakupie doprowadzić może do mnóstwa usterek, w konsekwencji których zmuszeni będziemy nawet do remontu lub wymiany całego silnika. Możemy spodziewać się problemów z działaniem układu chłodzenia, silnik będzie pracował przy zbyt wysokiej temperaturze, co doprowadzi do jego przegrzania (możliwe wypalenie uszczelki pod głowicą). Ciągłe drgania prowadzić mogą również do przecierania się przewodów gazowych i elektrycznych instalacji, zlokalizowanie i usunięcie uszkodzeń pochłonie kilkaset złotych. Znacznie większy rachunek otrzymamy za naprawę elektroniki sterującej instalacją – z czasem przewody i styki korodują, brudzą się, co prowadzi do pojawiania się zakłóceń pracy całego zestawu.

Wyeliminowanie z listy zakupów auta powypadkowego i dobre rozeznanie się w aktualnej kondycji samochodu, pomogą nam w udanym zakupie a co za tym idzie w uniknięciu masy problemów.

 

Numer VIN – pierwszy krok do udanego zakupu auta.

(Photo: Ken Mayer)
(Photo: Ken Mayer)

Kupując samochód często skupiamy się tylko na tym, co powierzchowne – wygląd, marka, siła silnika. Nie przechodzi nam przez myśl, że dany samochód mógł być kradziony albo w przeszłości brał udział w poważnym wypadku.

Ślepo wierzymy sprzedawcom i niekiedy może się to okazać katastrofalne w skutkach. Dlatego przed decyzją o zakupie swojego wymarzonego samochodu warto spytać o jego numer VIN, który jest kluczem do poznania wielu cennych informacji oraz ochronienia się przed wieloma nieprzyjemnymi konsekwencjami błędnego zakupu. Pamiętajmy o tym, że mamy zawsze prawo zapytać sprzedawcę o numer VIN.

Czym jest VIN?

VIN (Vehical Identification Number) to unikatowy 17 cyfrowy numer przypisany do każdego pojazdu. Wybijany jest już na etapie produkcji. Nie ma dwóch identycznych numerów, więc można powiedzieć, że jest liniami papilarnymi lub kodem DNA samochodu (jak również wszystkich innych maszyn poruszających się po drogach – motorów, ciężarówek, autobusów itd.). VIN musi znajdować się nie tylko w aucie, ale także w jego dokumentach, takich jak np. dowód rejestracyjny.

Gdzie szukać numeru VIN?

(Photo: Spencer Thomas)
(Photo: Spencer Thomas)

Umiejscowienie VIN na samochodzie różni się w zależności od producenta. Najczęściej jednak znaleźć go można na desce rozdzielczej. Szukajmy po stronie kierowcy blisko miejsca, w którym przednia szyba styka się z deską rozdzielczą, można go zobaczyć już z zewnątrz samochodu. VIN musi się także znajdować w okolicy silnika (koło prawego amortyzatora lub na przegrodzie czołowej). Kolejne miejsce jest mniej oczywiste – okolice zatrzasku przednich drzwi po stronie kierowcy. W jeszcze innych przypadkach VIN umieszczany jest także pod przednim dywanikiem po stronie pasażera. Tutaj przydatna instrukcja.

Czym charakteryzuje się numer VIN?

VIN w każdym miejscu w samochodzie powinien być identyczny, a także zgadzać się z dokumentami. Jeśli choć jeden znak się nie zgadza powinna zapalić nam się czerwona lampka w głowie. Istnieje wiele realnych niebezpieczeństw o których warto wiedzieć; auto mogło być kradzione lub zrobione „na nowo”, z kilku różnych pojazdów, VIN mógł być przeszczepiony z innego samochodu, to tylko niektóre z niebezpieczeństw, o których warto wiedzieć.

6 najczęstszych oszustw przy sprzedaży aut używanych.

Jeśli jednak numery VIN są wszędzie takie same to nadal nie spieszmy się z wyciąganiem portfela, bo nadal jest wiele istotnych informacji, które pomogą nam w świadomym zakupie i które chcielibyśmy poznać, o czym napiszę za chwilę. Do tak ważnej decyzji jak zakup samochodu warto się dobrze przygotować i użyć tych narzędzi, które są w naszym zasięgu jeszcze przed organizowaniem oglądania samochodu, co wiąże się często z poświęceniem sporego czasu i niejednokrotnie wydatkami.

Lepiej na spokojnie sprawdzić wszystko, na co pozwala nr VIN nie ruszając się z domu. Można skorzystać z profesjonalnej strony Autoraport.pl, która korzysta z niezależnych źródeł takich jak; ubezpieczyciele, wydziały komunikacji, aukcje samochodowe, policja, urzędy stanowe, autoryzowane stacje obsługi ASO, aukcje pojazdów po szkodzie całkowitej. Jednym słowem taka usługa będzie kompleksowa.

Czego możemy się dowiedzieć z pomocą numeru VIN?

(Photo: domino_dude)
(Photo: domino_dude)

Za pomocą numeru VIN możemy w Autoraporcie sprawdzić takie informacje jak: ile samochód ma lat, czy brał udział w wypadkach, jeśli tak to jakich. Możemy się dowiedzieć które części w samochodzie zostały wymienione, jaki był jego przebieg albo czy auto nie było kradzione. Ta ostatnia kwestia jest o tyle ważna, że w przypadku nawet rutynowej kontroli policyjnej może okazać się, że samochód, za który przecież zapłaciliśmy, zostanie nam zabrany. Próżno wtedy liczyć na zwrot kosztów czy też zadośćuczynienie – zapewne sprzedawca szybko wyprze się transakcji, a my zostaniemy nie dość, że bez samochodu to jeszcze z dużym problemem, niestety polskie prawo w tej sytuacji stoi po stronie sprzedawcy.

VIN to przepustka do wiedzy.

4114832700_451cb31405_z

Bardzo często sprzedawcy potrafią skutecznie nami manipulować i zachęcać do kupna auta, które w rzeczywistości nie ma nic wspólnego tym, co opisane jest w dokumentach i co widać na zdjęciach w ogłoszeniu. Nie bądźmy naiwni, niech każdorazowe sprawdzanie numeru VIN  stanie się nawykiem w naszych poszukiwaniach odpowiedniego samochodu. Numer VIN jest kluczem dzięki któremu możemy skorzystać z serwisu Autoraport, który właśnie umożliwia sprawdzenie historii samochodu. Czy kupując używany samochód nie chcemy znać jego przeszłości? Wiedzieć, czy miał wypadki, jeśli tak to jakie? Czy wiedza o tym, że samochód był kradziony, albo służył jako auto firmowe nie wpłynie na nasze decyzje zakupowe? Jeśli tak to lepiej poznać prawdę przed sięgnięciem po portfel.

Numer VIN to także klucz do poznania Oryginalnych Danych Technicznych, które znaleźć można w każdym Autoraporcie. Dzięki nim dowiemy się w jakim stanie był samochód zaraz po wyjechaniu z fabryki. Taka wiedza pozwala nam prowadzić osobiste śledztwo, które części, elementy wyposażenia są oryginalne, a które nie.

Ile procent oryginału jest w Twoim samochodzie?

W naszym interesie jest wiedzieć jak najwięcej. Pomyślmy jak wiele kłopotów możemy sobie zaoszczędzić wiedząc, co działo się z samochodem o którego zakupie myśimy. Jaki to atut w ręku przy negocjacjach cenowych wiedzieć, że auto miało np stłuczkę, którą sprzedawca próbuje przed nami ukryć, albo o której po prostu nie wie.

Sprawdzanie VIN powinno się stać naszym nawykiem, kiedy jesteśmy zainteresowani samochodem używanym, czy to od obcego nam sprzedawcy, czy nawet od znajomego, który po prostu może nie być świadomy przeszłości pojazdu na sprzedaż.

Nie wahajmy się pytać sprzedawcę o numer VIN tym bardziej, że ma on zawsze obowiązek udzielić nam tej informacji. Jeśli pytając o numer VIN spotkamy się z odmową, lepiej poszukać innego samochodu.

 

Jazda próbna – czyli egzamin ostateczny

(Photo: Robert Couse-Baker)
(Photo: Robert Couse-Baker)

Obejrzeliśmy pojazd, porozmawialiśmy z właścicielem, mamy w jednej ręce dokumenty, w drugiej gotówkę, więc pora na jazdę próbną! W przypadku samochodów używanych to właśnie jazda próbna jest ostatnim sprawdzianem, tym co determinuje zakup. Jak się do niej przygotować?

Musisz mieć do czego porównywać

Każdy z nas ma konkretny przedział cenowy, w którym się porusza zanim zakupi dany model samochodu. Jeżeli jesteśmy zdecydowani na jakiś konkretny samochód to musimy mieć jakiś pogląd na jego temat. Kupujesz samochód na przykład za 10 tysięcy złotych i upatrzyłeś sobie Fiata Stilo. Przekonuje Cię on ceną, opiniami, a model, który zamierzasz kupić mieści się w Twoim budżecie i nie wykazuje na pierwszy rzut oka żadnych usterek.

Co powinniśmy zrobić przed jazdą tym Stilo za około 10 tysięcy złotych? Przejechać się Stilo znacznie droższym, z tym samym silnikiem. A dlaczego? To prosta sprawa. Jeżeli przejedziemy się tym konkretnym modelem, który jest droższy (na pewno nie jest taki bez przyczyny) będziemy mieli do czego porównywać model, który mamy zamiar kupić. To również zapewne nie będzie ideał w stanie fabrycznym, ale skoro jest droższy, to na pewno coś jest w nim lepsze poza rocznikiem, czy przebiegiem. Przejechaliśmy się droższym Stilo, które nie wzbudzało w nas żadnych obaw. Teraz jedziemy tym, które chcemy kupić. Czy kierownica i skrzynia biegów chodzi tak samo gładko? Czy silnik pracuje tak samo, a może głośniej? Jak to jest ze zużyciem wnętrza w tamtym i naszym potencjalnie nowym samochodzie? Rozumiecie już co mam na myśli? Gdy macie do czego porównać, jest Wam zwyczajnie łatwiej zadecydować, czy aby na pewno ten konkretny model jest wart swojej ceny. Czy ta różnica w cenie dwóch, przykładowych Stilo, którymi jeździliśmy nie zostanie zrównana po 3 miesiącach użytkowania, gdy w tańszym Stilo będziemy musieli wymienić to, co w tamtym działało bez zarzutów. Na rynku samochodów używanych oferty się powielają i nie trudno znaleźć nieco świeższy model i znacznie droższy od budżetu, który sobie zakładaliśmy na początku, dlatego nie trudno będzie Wam się przygotować do jazdy próbnej wykonując taki test. Jeszcze łatwiej, gdy ktoś z naszych znajomych ma ten model, który chcemy kupić. Wtedy Wasza wiedza będzie jeszcze bogatsza.

Jak się robi polskie „bezwypadkowe”. Od lat w naszym kraju odbywa się niekontrolowany import samochodów. Nigdy nie ma pewności, kiedy takie auto naprawdę przywieziono, ani w jakim było stanie.

Typowe usterki

Mechanic making notes on a clipboard during a car service at his workshop - Copyspace

Każdy model samochodu ma jakieś bolączki. Gdy wybieramy się na jazdę próbną obowiązkowo musimy znać typowe usterki tego auta, które chcemy kupić. Dzięki temu będziemy wiedzieli na co przede wszystkim mamy zwrócić uwagę. Jeżeli często pojawiają się luzy w układzie kierowniczym, musimy wiedzieć, jak zbadać tę kwestię podczas jazdy. Szybko zużywające się hamulce? Wykonajmy hamowanie awaryjne, dosłownie uderzmy w pedał hamulca i zobaczmy jak zareaguje samochód. Zwróćcie też szczególną uwagę na to, czy samochodu nie znosi podczas hamowania. Auto ma zahamować w linii prostej, bez waszego udziału i kontrowania kierownicą (niezależnie od modelu). Wszelkiego rodzaju dźwięki w zawieszeniu, silniku, podczas jazdy próbnej musicie mieć wrażliwy słuch i o każdym dźwięku, który was niepokoi natychmiast informować sprzedającego, aby się z niego wytłumaczył. Podczas jazdy musicie sprawdzić dosłownie wszystko, jak auto pracuje przy normalnej jeździe, ale trzeba także go przeciągnąć na wyższe obroty. Zróbmy kilka kółek po rondzie, albo po parkingu, w obie strony. Wszystko po to, aby sprawdzić, jak auto trzyma się drogi, czy opony nie piszczą podczas ostrych zakrętów, czy kierownica nie stawia oporu podczas skręcania w prawo, albo lewo. Jedna z rzeczy, którą robię w każdym testowanym samochodzie – rozpędzam się, wrzucam drugi bieg, przechodzę na jakieś 3 tysiące obrotów i zdejmuję nogę z gazu. Jeśli wyczuwam mocne szarpnięcia to moę być pewny, że coś tu nie gra tak jak powinno.

Jeżeli testujemy auto w mieście musimy znaleźć odcinek drogi, na którym możemy się rozpędzić przynajmniej do 70 km/h. Sprzedający nie może mieć do Was „ale”, jeśli chcecie przetestować auto dodatkowych 10-15 kilometrów. Wszystko po to, aby sprawdzić jak pracuje auto na wyższych biegach; piątym, czy szóstym biegu (jeśli auto taki posiada). Ważne jest, czy samochód przy wyższej prędkości nie zaczyna szaleć – kierownica drży, słychać huczenie z łożysk, zaczyna nas lekko znosić na prawo lub lewo. Sporo usterek nie pojawia się przy prędkości 50km/h, dlatego tak ważne jest, aby test trwał dłużej niż 5 minut.

Nie zawsze siadajmy za kierownicą jako pierwsi

(Photo: Tours and Tales.com)
(Photo: Tours and Tales.com)

Często spotykałem się z zaskoczeniem ze strony sprzedającego, gdy poprosiłem, aby to on prowadził samochód jako pierwszy. Robię to praktycznie zawsze, gdy kupuję samochód dla siebie. Siadam na siedzeniu pasażera i daję jasne instrukcje kierującemu – proszę przyspieszyć, zahamować i puścić kierownicę, proszę zwolnić, a ja zaciągnę hamulec ręczny. Wszystko po to, aby być maksymalnie skupionym na samochodzie, a nie na jeździe nim. Gdy siedzimy na siedzeniu pasażera możemy 100% swojej uwagi poświęcić na potencjalne mankamenty. Oprócz tego, zupełnie przypadkiem wykonujemy jeszcze jeden dodatkowy test, ważny wtedy, gdy kupujemy samochód od prywatnego właściciela. Możemy zobaczyć, jakim kierowcą jest sprzedający, czyli jak był użytkowany przez ostatnie lata. Jeżeli nie jest on zbyt dobrym kierowcą to od razu rzuci się Wam w oczy, przy zmianie biegów, parkowaniu, hamowaniu. Czy sprzedający nie nadużywa sprzęgła, czy nie podciąga samochodu do granic wytrzymałości. Oczywiście nie informujemy o tym sprzedającego w żaden sposób, nie mówimy – proszę jechać, tak jak Pan jeździł zawsze, bo na pewno tak jechał nie będzie. Zwyczajnie zwracamy się do sprzedającego właściciela – niech Pan jedzie pierwszy, ja siadam na siedzeniu pasażera. Ważne, aby rozglądać się po całym pojeździe i nie patrzeć tylko za przednią szybę, bo właśnie po to siadamy na siedzeniu pasażera, aby móc zwrócić uwagę na coś innego. Dopiero po pierwszej przejażdżce na siedzeniu pasażera siadam za sterami samochodu i próbuję robić dokładnie to samo, o co prosiłem właściciela. Dzięki temu mogę sprawdzić, czy samochód reaguje dokładnie tak samo na innego kierowcę.

Warto wziąć kogoś ze sobą na jazdę próbną

(Photo: Dennis Yang)
(Photo: Dennis Yang)

Kupujemy samochód dla siebie i nie zawsze jesteśmy obiektywni. Warto, aby na jazdę próbną wybrał się z nami ktoś ze znajomych, ktoś kto może zna się na samochodach bardziej, niż my sami. Osobiście bardzo często byłem proszony przez znajomych, abym jechał z nimi obejrzeć samochód. Siadałem za kierownicę jako pierwszy, trzeci, czasem w ogóle, ale po prostu tam byłem i nie miałem żadnego interesu w zakupie, czy sprzedaży pojazdu, więc mogłem obiektywnie spojrzeć na dany samochód. Zdarzyło mi się, że mnie nie posłuchano, gdy odradzałem zakup samochodu i ani raz się nie pomyliłem. Ale absolutnie nie sprawia mi przyjemności używanie słów – a nie mówiłem, zwyczajnie proszę o to, aby słuchać głosu obiektywnego następnym razem.

Jak dajemy się nabić w butelkę z przebiegiem samochodu. O cofaniu liczników mówi się już dosłownie wszędzie. Niesamowite jest to, że temat nadal się nie wyczerpuje.

Zakup samochodu to nie wizyta w hipermarkecie, robimy to bardzo rzadko. Często towarzyszą temu wydarzeniu takie emocje, że nieświadomie wyłączamy czujność i podejmujemy pochopne decyzje. Dlatego koniecznie potrzebny nam obok głos rozsądku, ktoś kto tym autem jeździł nie będzie i podejdzie chłodno do sprawy, z dużym dystansem. Parę lat temu brałem na tego typu testy swojego mechanika, co nie do końca okazało się rozsądne. A to dlatego, że jeśli nasz nowy samochód będzie się psuł, to on będzie czerpał z tego zyski. Może warto czasem nagiąć etykę i skłamać? Może zabierzmy ze sobą naszego kolegę i przedstawmy go sprzedającemu jako mechanika? Dla nas dobrze – bo kolega będzie, jak już wspomniałem zdystansowany do samochodu, a dla sprzedającego będzie to specjalista, którego autorytetu podważyć nie można. Warto również przedyskutować ten pomysł, ale ważne by nie zabrać ze sobą laika, bo możemy narobić sobie wstydu, gdy nasz potencjalny „mechanik” kolega zrobi jakąś gafę, która mechanikowi się nie zdarza. Każdy z nas ma w swoim gronie kogoś kto zna się dobrze na motoryzacji i warto taką osobę poprosić o kilka godzin jej czasu. Co dwie głowy to nie jedna!

Sprawdźmy okolicę i znajdźmy stację kontroli pojazdów

(Link do zdjęcia)
(Link do zdjęcia)

Ostatnia, być może najważniejsza kwestia. Nie zawsze kupujemy samochód w naszej okolicy, czasami jedziemy nawet 100-200 kilometrów dalej. Zanim pojedziemy przetestować samochód musimy znaleźć w jego okolicy stację kontroli pojazdów, na której będziemy mogli wykonać przedzakupowe sprawdzenie samochodu. Dzwonimy do konkretnej stacji diagnostycznej i mówimy jak wygląda sprawa – przyjeżdżam w Państwa okolicę kupić samochód i jadę tam 100 kilometrów, czy mogę do Państwa podjechać sprawdzić samochód w szczegółach, których nie zobaczę przed domem kupującego? Zwyczajnie chciałbym zrobić przegląd samochodu, zanim go kupię. Każdy diagnosta się na to zgodzi, pobierze opłatę i sprawdzi Wasz samochód jeszcze chłodniejszym spojrzeniem niż osoba trzecia. Raz słyszałem wprost od diagnosty następujące słowa – nie mam pojęcia, gdzie to auto przeszło przegląd techniczny, ale ja bym go nie puścił. Warto to robić przede wszystkim w przypadku samochodu, który przegląd przeszedł niedawno, bo uwierzcie mi wielu sprzedających ma takie znajomości, że podbicie przeglądu odbywa się bez udziału samochodu, wystarczy dowód rejestracyjny.

6 najczęstszych oszustw przy sprzedaży aut używanych. Jak możesz ich uniknąć? Poznaj fakty i nasze rady jak się nie dać oszukać

No i zanim wybierzecie się na jazdę próbną bardzo przydatne może okazać się sprawdzenie VIN, musicie mieć pewność, że auto po które jedziecie ma jasną historię. Tutaj z pomocą przychodzi Wam Autoraport,  gdzie w szczegółach sprawdzicie historię pojazdu, z obiektywnego i pewnego źródła, oryginalne dane techniczne, czyli co samochód miał na stanie gdy wyjeżdżał z fabryki kilka, kilkanaście lat temu. To ważne, bo jeśli zniknęły z drzwi na przykład elektryczne szyby, albo samochód ma nieoryginalny autoalarm, czy centralny zamek lepiej abyśmy o tym wiedzieli, zanim go kupimy. Jeśli sprzedający próbował poprawiać fabrykę strzeżcie się i strońcie od takich samochodów.

Przejechałeś się tym samym, droższym modelem, masz u swego boku znajomego, który na samochodach się zna, w jednej ręce gotówka, w drugiej wydruk Autoraportu, w głowie wiedza na temat typowych usterek i maksymalne skupienie? Tak! Teraz możesz jechać na jazdę próbną. Powodzenia!

Jeśli uważasz ten tekst za wartościowy, podziel się nim na facebooku (kliknij „share” po lewej stronie), albo zostaw swój komentarz poniżej.

Jak się robi polskie „bezwypadkowe”

(Photo: Der Robert)
(Photo: Der Robert)

Od lat w naszym kraju odbywa się niekontrolowany import samochodów. Nigdy nie ma pewności, kiedy takie auto naprawdę przywieziono, ani w jakim było stanie. Na polski rynek trafiają  samochody najczęściej z Francji, Belgii, Niemiec, Włoch i z USA. Warto wiedzieć, co dzieje się pomiędzy sprzedażą „bezwypadkowego” auta za granicą, a zakupem takiego samochodu w jednym z setek krajowych komisów. Od momentu sprzedaży do zakupu  auto przechodzi w Polsce długą drogę oraz serię zabiegów, czasami w ilościach hurtowych.

No więc jak to wygląda od samego początku.

(Źródło zdjęcia )
(Źródło zdjęcia )

Samochody w lepszym stanie do kraju wjeżdżają na lawetach, pozostałe często są transportowane w kawałkach w aucie dostawczym! Potem takie auto trafia do jednego z Polskich warsztatów. Mechanik spisuje jakie części są potrzebne i na giełdzie  kupuje najtańsze – niekoniecznie dokładnie od tego modelu i zaczyna  się „rzeźbienie” przy pomocy młotka, palnika, a później szpachli, włókna szklanego i lakieru –  tak się robi polskie „bezwypadkowe”.

(Źródło zdjęcia)
(Źródło zdjęcia)

Takie auto na początku w miarę jęździ, choć w przyszłości będzie sporo kosztować nowego właściciela.

Po takich zabiegach samochód trafia na jedną z okolicznych myjni, gdzie auto, w którym jeździł nałogowy palacz, zostaje odświeżone i teraz jest po niepalącej kobiecie. Na koniec trochę plaka na deskę rozdzielczą, opony zaczernić, żeby wyglądały jak nowe, i takie auto trafia do komisu. Sprawnie obfotografowane może nawet świetnie się prezentować na serwisach z używaniymi samochodami.

(Photo: Stockografie)
(Photo: Stockografie)

Dokonując zakupu używanego samochodu, robimy to niestety na podstawie informacji, które dostarcza nam zainteresowany sprzedażą człowiek. W ten sposób często stajemy się ofiarami oszustów, nieuczciwych lub nieświadomych sprzedawców. W ogłoszeniach roi się od zwrotów typu „świeżo sprowadzony” i „bezwypadkowy”, w rzeczywistości pojazdy takie doświadczyły poważnych ingerencji w konstrukcję nośną. Zabiegi takie jak wstawianie tzw. ćwiartek, progów, przyspawanie całych dachów jest zupełnie powszechnym procederem. Instalacja poduszek powietrznych, które mają zresetowany sterownik jest nie mniej powszechna.

(Photo: James Mitchell)
(Photo: James Mitchell)

A co mówią sprzedający? No cóż,  przez telefon zawsze słyszymy zapewnienia, że z samochodem jest wszystko w porządku, jedyne czego wymaga to mała “kosmetyka”. W czasie jazdy próbnej  takim “bezwypadkowym”, kiedy coś przestaje działać , coś się nie włącza, jakaś kontrolka się świeci albo nie świeci to wytłumaczeniem jest prawie zawsze akumulator, bo to takia uniwersalna wymówka z perspektywy sprzedającego – oczywiście.

Faktem jest, że każde auto da się doprowadzić do dobrego stanu technicznego, kłopot w tym, że to kosztuje więcej jeśli zrobiłoby się to naprawdę fachowo. Najczęściej niestety bywa inaczej, bo przecież nakłady jakie trzeba by ponieść żeby samochód po poważnym wypadku doprowadzić do właściwego stanu, przewyższyłyby jego rynkową wartość. Żaden handlarz nie zdecyduje się wydać więcej na remont, niż jest w stanie na nim później zarobić. Takie procedery nie są nielegalne (są nawet chronione przez prawo), ale zdecydowanie nieuczciwe wobec nabywców.

Jest jeszcze kwestia bezpieczeństwa, a co jeśli takie posklejane auto ponownie ulegnie wypadkowi? Jeśli uszkodzone było podwozie, progi czyli to co stanowi konstrukcję nośną pojazdu? Taki samochód już nie będzie zapewniał bezpieczeństwa jakie gwarantował producent. Co to tak faktycznie znaczy? Obrazowo rzecz ujmując, przy niewielkiej kolizji samochód może złożyć się jak harmonijka i lepiej żeby wtedy w środku nie było Ciebie, ani nikogo z Twoich bliskich.

Jak się chronić przed zakupem „egzemplarza po przejściach”?

(Photo: Insure Wish)
(Photo: Insure Wish)

Najlepiej zdobyć jak najszerszą informację o historii samochodu, szczególnie istotne wydaje się sprawdzenie czy auto uległo wypadkowi, a jeśli tak, to jakiemu? Taką możliwość daje Autoraport. Pomóc Ci może w tej kwestii sprawdzenie VIN. Numer VIN możesz znaleźć w kilku miejscach w samochodzie, szczegóły znajdziesz tutaj. “sprawdzenie vin” jest proste, wystarczy spytać sprzedawcę o niego, jeśli sprzedawca odmawia przekazania Ci numeru VIN, to znak, że może lepiej odpuścić sobie ten egzemplarz. Nie stać Cię na błędne decyzje? Chcesz, aby samochód, którym będziesz jeździł, bezpiecznie zawoził Cię do domu? Jeśli dojdzie do kolizji oczekujesz, że ochroni Ciebie nawet wtedy, kiedy sam pojazd zostanie uszkodzony? Auto po poważnym wypadku i naprawie może nie sprawdzić się i zawieść w takich sytuacjach twoje zaufanie. Nie ryzykuj przy zakupie samochodu!

Co możesz znaleźć w Autoraporcie?

Po pierwsze wystarczy jedynie wpisać numer VIN na stronie. Autoraport może Cię poinformować o takich faktach: w razie, kiedy zanotowany został wypadek – możesz poznać rodzaj wypadku i typ uszkodzenia, oraz czy użyta została poduszka powietrzna. Dowiesz się, czy to auto było kradzione – Autoraport ma informacje z całego świata na temat kradzieży. Możesz poznać Oryginalne Dane Techniczne, które są świetnym punktem wyjścia do sprawdzenia pojazdu, bo opisują dokładnie auto zaraz po zjechaniu z taśmy produkcyjnej, więcej o tym jak z nich korzystać znajdziesz tutaj. Wreszcie możesz zobaczyć zdjęcia powypadkowe i zawsze dokładnie obejrzeć, jak to naprawdę wyglądało.

Sprawdzaj Autoraport, który dostarczy Ci ważnych informacji potrzebnych do podjęcia dobrego i świadomego wyboru!  Wystarczy jedynie wpisać VIN.
Wygraj z oszustwem!

Jeśli uważasz ten tekst za wartościowy, podziel się nim na facebooku (kliknij „share” po lewej stronie)

Możesz też zostawić swój komentarz poniżej.

Negocjacje cenowe samochodu – są prostsze niż Wam się wydaje!

bigstock-Car-Sale-71510689_pln

Dzisiaj będziemy rozprawiać o tym jak prawidłowo negocjować cenę samochodu przy zakupie. Niby zabieg wydaje się trywialny, ale jako że pracuję od kilku lat w handlu detalicznym chcę Wam przedstawić kilka zabiegów, bo w przypadku zakupu samochodu są one szczególne.

… podstawowym błędem w przypadku potencjalnego zakupu jest próba negocjacji ceny już przez telefon.

Nie łatwo w dzisiejszych czasach kupić samochód, nawet jeśli znajdziemy interesujący nas model, często przeszkodą staje się cena. Oczywiście każdy nas podejmuje próbę negocjacji i podstawowym błędem w przypadku potencjalnego zakupu jest próba negocjacji ceny już przez telefon. Większość sprzedających powie nam „coś tam może zbijemy” „przyjedź Pan to się dogadamy” etc. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że próba negocjacji przez telefon daje przewagę sprzedającemu. Dlaczego? Bo wyraźnie dajemy mu sygnał, że zależy nam na samochodzie i prawdopodobnie ma już kupca. Rozmowa o cenie przez telefon nie ma większego sensu, bo aby zbić z ceny trzeba mieć konkretny powód. Są pewne średnie rynkowe, zazwyczaj zejście poniżej takiej średniej wiąże się z wydatkami zaraz po zakupie pojazdu, o czym szerzej można poczytać tutaj.

Jeśli skorzystałeś przed zakupem z Autoraportu, to negocjacja ceny może się okazać znacznie łatwiejsza. Głównie dlatego, że sprzedający nie spodziewa się, że jesteś w posiadaniu historii pojazdu. Zróbmy mały przykład dosyć popularnego na rynku wtórnym, taniego samochodu (bo im tańszy, tym negocjacje są trudniejsze). Właściciel wycenia swojego Lanosa z 1999 roku na 3500 zł, pytamy o ilość właścicieli, ostatni serwis, OC i przegląd no i na tym nasza rozmowa telefoniczna powinna się zakończyć, umawiamy się na termin obejrzenia pojazdu.

… szukamy tego co pozwoli nam zbić cenę – korozja, głośna praca silnika, dziurawy wydech…”

(Photo: starsstop)
(Photo: starsstop)

Jeżeli zależy nam na tym konkretnym modelu, a zdjęcia i dotychczas uzyskane informacje nie wskazują na poważniejsze usterki możemy skorzystać z Autoraportu i z wydrukiem udać się na rozmowę i oględziny pojazdu. Na miejscu przyglądamy się mu dokładnie, inaczej ujmując szukamy tego co pozwoli nam zbić cenę – korozja, głośna praca silnika, dziurawy wydech – bardziej szczegółowo pisałem o tym w innym artykule. Jeśli mniej więcej orientujesz się w cenach możesz sprzedającemu od razu recytować ceny zakupu i wymiany danej części. Warto uzbroić się w taką wiedzę. Poświęcisz godzinę czasu, w asyście wujka google i dowiesz się jakie są najczęstsze usterki modelu, który Cię interesuje oraz ile kosztuje ich naprawa. Dużo sprzedających, w szczególności prywatnych właścicieli wpada w ten sposób w zakłopotanie (sprawdziłem to nie raz, gdy w wolnej chwili jechałem obejrzeć z czystej ciekawości jakiś samochód na sprzedaż, znaleziony na portalu ogłoszeniowym). Gdy już do tego dojdzie i dosłownie zbombardujemy sprzedającego wszelkiego rodzaju informacjami o usterkowości danego modelu, to my przejmujemy pałeczkę negocjacyjną.

Oczywiście sprzedający powinien odczuwać z naszej strony duże zainteresowanie i chęć zakupu, jeśli zależy nam na tym konkretnym modelu. Sprzedający nie może się zmęczyć rozmową z nami, ale ma poczuć, że te wady które my wytknęliśmy znajdzie każdy następny kupujący i zaoferujemy znacznie niższą kwotę, niż ta, którą usłyszy na koniec rozmowy.

“Jeżeli Pan stwierdzi, że wydech da się zrobić taniej śmiało powiedzcie mu, aby to naprawił i wtedy nie będzie żadnych negocjacji cenowych”

(Photo: Martin Lopatka)
(Photo: Martin Lopatka)

Wróćmy do naszego, przykładowego Lanosa. Załóżmy, że ma dziurawy wydech i to w kilku miejscach. Kompletny, nowy wydech do Lanosa to około 300 zł + robocizna, więc już jest dobry pretekst, aby z 3500 złotych, zrobić 3000. Oczywiście sprawdzamy stan opon, bo to kolejna część, którą widać na pierwszy rzut oka i nie wymaga specjalnej wiedzy. W tym konkretnym przypadku, podarujemy sobie szukanie wad w środku auta, bo drobiazgi do Daewoo kosztują grosze i niewiele nam to pomoże. No więc, gdy mamy już ten nasz wydech rzucamy ceną wymiany około 400 – 500 złotych i jak już wcześniej wspomniałem mówimy prosto z mostu, że auto na ten stan jest warte maksymalnie 3000 złotych, a sprawdziliśmy przecież tylko układ wydechowy! Jeżeli Pan stwierdzi, że wydech da się zrobić taniej śmiało powiedzcie mu, aby to naprawił i wtedy nie będzie żadnych negocjacji cenowych. Gwarantuję Wam, że sprzedający na 100% zacznie się wykręcać, kręcić nosem i nie zgodzi się na taki układ. Jeśli nie uda nam się zejść do 3000, na pewno po przyjacielskim – dobra robimy 3100 i piszemy umowę, dojdzie do transakcji. Trzeba twardo podchodzić do tego typu wątku.

Teraz po tym, jak przeczytaliście tą historię zdradzę Wam, że jest ona w 100% autentyczna i do tego zabiegu doszło dosłownie kilka godzin, przed napisaniem artykułu. Stanąłem na cenie 3100 zł i właściciel szedł już po umowę, niestety z racji, że był to tylko eksperyment, do tego artykułu (jakich już miałem wiele) musiałem rozczarować sprzedającego i życzyć mu powodzenia. Ale szczerze Wam powiem, że naprawdę Lanos na którego trafiłem był wart nawet tych 3500 złotych!

“najlepszy z zabiegów to przygotowanie odpowiednio mniejszej kwoty w portfelu.”

(Photo: Kevin Cortopassi)
(Photo: Kevin Cortopassi)

Inny zabieg, jest jeszcze prostszy do wykonania i u mnie skutkował już przy dwóch samochodach. Jeżeli dany pojazd nam się podoba, rzeczywiście widzimy, że wady nie rzutują na użytkowanie pojazdu i nie będą nas kosztowały fortuny, a samo auto jest w porządku i chcemy wrócić nim do domu, najlepszy z zabiegów to przygotowanie odpowiednio mniejszej kwoty w portfelu.

Wróćmy jeszcze do tego Lanosa, który kosztował wyjściowo 3500 złotych. Załóżmy, że właściciel nie zgodził się na 3000 zł, ciągniemy rozmowę dalej, próbujemy się usprawiedliwić w grzeczny sposób. W portfelu natomiast mamy przygotowane dokładnie 3200, wyciągamy na jego oczach portfel liczymy kasę przy nim (oczywiście musi widzieć, że portfel jest pusty po wyciągnięciu całej kwoty) i wręczamy 3100 z tekstem typu – to wszystko co mam, a musi mi jeszcze zostać na paliwo. Myślę, że człowiek który chce sprzedać auto nie będzie się dłużej wahał, to jest mocny argument, bo ma gotówkę przed oczami, która za 10 sekund może być jego i ryzyko jakie zobrazowaliśmy mu chwilę wcześniej – że przyjedzie ktoś inny i da mu mniej – zaczyna być realne. W 70% kupicie to auto za 3100 – 3200 no i bingo zostaje Wam 300 zł w kieszeni. I tak oto osobiście w przypadku Volkswagena Polo zbiłem z ceny 250 złotych, a w przypadku Fiata Palio 300 złotych, tylko tym jednym zabiegiem z portfelem!

“Długa rozmowa, zadawanie sprzedającemu pytań otwartych sprawi, że łatwiej będzie nam doprowadzić transakcję do końca po naszej myśli.…”

(Photo: Tours and Tales.com)
(Photo: Tours and Tales.com)

Różne przedziały cenowe to różne kwoty do zbicia, bo na przykład kupując Astrę III, próbujemy zbić nie kilka stówek, a kilkadziesiąt banknotów stuzłotowych. A to dlatego że i części, i robocizna są dużo droższe w nowszych samochodach. Pamiętajcie zasadę – klient nasz Pan, to Wy macie grać pierwsze skrzypce i być pewni siebie przy zakupie samochodu, nie dajcie się owinąć sprzedawcy wokół palca, bo skończy się tekstem „Panie szczerze? Lepszego w tej cenie Pan nie dostanie”. Długa rozmowa, zadawanie sprzedającemu pytań otwartych sprawi, że łatwiej będzie nam doprowadzić transakcję do końca po naszej myśli.

Warto ustalić sobie już przed przyjazdem nasze maksimum, jakie możemy zapłacić za dany samochód i zacząć negocjacje znacznie poniżej tego maksimum. W naszym przykładzie cena samochodu była niewielka, ale jeśli już chcemy kupić na przykład taką Astrę III, której cena wyjściowa to 13900 złotych, to urwanie 300-400 złotych jest bardzo łatwe. Głównie dlatego, że każdy, rozsądny sprzedający lekko zawyża cenę samochodu, chcąc docelowo sprzedać go za na przykład 13500 złotych. Naszym celem jest urwać z jego bariery, jak najwięcej, a nawet wyrównać kwotę do 13000 złotych.

Reasumując

Zabieg zakupu samochodu musi być starannie przemyślany, powinniśmy się dobrze do niego przygotować: błyszczeć na spotkaniu wiedzą na temat tego konkretnego modelu, znać historię pojazdu, a także ceny podzespołów. Duża konkurencja na rynku samochodów używanych nam ułatwia sprawę, bo zawsze można powiedzieć, że kilka godzin wcześniej oglądaliśmy taki sam samochód za ….. złotych (kwota, niższa niż ta którą chcemy zapłacić) i był w podobnym stanie, a z racji, że nie chce nam się wracać dorzucamy 100-200 złotych (wyrównujemy do kwoty jaką chcemy docelowo zapłacić za samochód) i wyjeżdżamy tym modelem. Jeśli jesteś typem gaduły (takim jak ja) będzie Ci znacznie łatwiej, a jeśli masz z tym problem zabierz kogoś ze sobą, co dwie głowy to nie jedna!

Jeśli uważasz ten tekst za wartościowy, podziel się nim na facebooku (kliknij „share” po lewej stronie).

Możesz też zostawić swój komentarz poniżej.

Ile procent oryginału jest w Twoim samochodzie?

(Photo: USAG- Humphreys)
(Photo: USAG- Humphreys)

            Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak wyglądał Twój samochód zaraz po wyjeździe z fabryki? Zapewne odpowiedź brzmi – tak. Każdy z nas, chociażby z ciekawości chciałby mieć wgląd w oryginalny stan pojazdu. W świecie używanych samochodów liczy się tylko jedno – pieniądze! Handlarze chcą zarobić na samochodach jak najwięcej, a my klienci, blogerzy, dziennikarze głowimy się, jakby im tu utrudnić oszukanie nas. Więc zapytam Ciebie drogi czytelniku – czy wiesz o istnieniu czegoś takiego, jak Oryginalne Dane Techniczne? Jeśli nie, to po tym artykule będziesz bogatszy o tę wiedzę.

Najczęściej wyszukiwane samochody wg statystyk Autoraportu. Lipiec 2015

statystyki_8

Jeśli te informacje wydają Ci się interesujące i przydatne podziel się nimi na facebooku (kliknij „share” po lewej stronie).